UWAGA, UWAGA MISTRZ KOZI PRZEMAWIA!!!!
Na wstępie chciałbym podziękować wszystkim którzy do mnie dzwonili z obawą czy żyję przez to , że się nie odzywam na forum. Od chyba juz teraz trzech tygodni nie pisałem ani wsumie nie przeglądałem nawet forum. Było to spowodowane brakiem czasu - dużo rzeczy w pracy, ciagle jakieś zamieszanie, potem walka z crxem a wieczorami zawsze chciałem coś napisać ale zanim mi się to udało to zasypiałem.
Przedewszystkim dziękuję wszystkim za miłe słowa uznania a teraz napiszę pare słów co
i jak.
Zacznę może od tego jak wyglądała przez ostanie miesiace sytuacja z crxem.
Otoż jak pewnie wszyscy wiedzą jakieś chyba trzy miesiące temu zdecydowałem się w końcu pomalować crxa. Nienajeździłem się nim jeszcze w ogóle w tym sezonie jednak skusiłem się checią, żeby w końcu nie tylko dobrze jeździł ale i wyglądał. Wszystko miało być szybko i sprawnie więc zdecydowałem sie malować auto pomimo środka sezonu.
Jednakże jak to przeważnie bywa z różnymi "majsterkami" nieważne blacharzami czy lakiernikami itp. wszystko się lekko mówiąc przeciągało... Po bezsilności i nieustannych walkach z jednym lakiernikiem znanym zresztą wszystkim auto trafiło do innego lakiernika który zdeklarował się pokazując w kalendarzu, że zrobi auto w ciągu tygodnia. Cieszyłem się, że zdążę na bodajże drugą elimancję SRT. Jednakże nie zdążyłem ale byłem na tyle pewny, że zdążę na kolejną, że zrobiłem juz przelew za start. Nie myślałem nawet wtedy, że moge nie zdążyc a o Festiwalu już nie mówiąc. Oczywiście nie zdążyłem ani na kolejną eliminacje SRT ani na Festiwal Motoryzaji. No ale przynajmniej Erdi był szczęsliwy bo dostał pucharek:) Nie będę tu opisywał ile było nerwów, jazd, kłótni i w ogóle, żeby auto zostało chociaż ruszone. Powiem tylko w skrócie, że nawet Tomek który z założenia jest zawsze spokojny i rzadko kiedy się denerwuje tym razem się zdenerwował. Jednakże wkońcu po wielu prośbach/groźbach i nacisku wielu ludzi auto(buda) zostało pomalowane dwa dni przed Gecko Cup. Auto było malowane do 3.00 w nocy i okazało się, że jest pomalowana sama buda, bez zderzaków, progów, o jakiś listwach czy klamkach nie wspominając. Plus taki, że auto jest pomalowane dobrze, w profesjonalnej komorze i na bardzo dobrych materiałach. Samochód szybko trafił do gaRażu gdzie Tomek pomimo napiętego terminarzu zajął się montażem kolektora i ogólnym rozruchem auta gdyz zarówno całe wnętrze jak i silnik było zasyfione pyłem, kurzem, syfem i jest zresztą do teraz. Po zamontowaniu kolektora i przerobieniu pod niego układu wydechowego auto zapaliło i kawałek się nim przejechałem. Wtedy może pojawił się jakiś mały uśmiech na mojej twarzy jednak do zawodów został dzień a auto było w totalnej rozsypce i pomimo nowego lakieru odstraszało jakoś wyglądem. Tak w ogóle to przez przypadek samochód jest biały. Patrząc z perspektywy czau raczej bardziej podobał mi się czarny ale wydawał sie takizwykły pozatym przez zastosowanie laminatów które nie są idelnie równe lakiernik stwierdził, że na białym bedzie mniej widać jakieś ewentualne skazy. W samochodzie jest zaspawany szyberdach przez co całe wnętrze było wyjęte, wszystkie plastiki itp. dlatego jest tam taki syf. Jak już było wszystko wyjęte to tak zostało - jak narazie przynajmniej dlatego nie mam np. już skórzanych boczków czy elektrycznych szyb:) Wracając do przebiegu prac nad autem to wymęczyłem lakiernika, żeby pomalował chociaż zderzaki i jedno lusterko. Chcieliśmy zakładać juz niepomalowane ale w końcu zostały pomalowane i jeszcze praktycznie mokre przywoziłem do gaRażu. Teraz pojawił się kolejny problem - kto ma to wszystko poskładać. Oczywiście wszyscy się wypięli i jak zwykle pomógł Tomek z moją małą pomocą(duchową):) Chcieliśmy złożyć auto chociaż na sztukę, żeby pojechać tylko na te zawody jednak nie było to takie łatwe. Nie pomagał w tym fakt, iz brakowało mnóstwo części, śrubek itp. itd. Nie pomagały tez pourywane kable np. od kierunkowskazów... Jednakże po dwóch nockach udało się jakoś auto na sztukę poskładać na tyle, żeby spełniało wymagi klasy DRAG. Następnego dnia rano mieliśmy jechać na zawody. Bałem się tylko czy w czasie wyścigu i dużych prędkości coś nie odpadnie albo coć bo auto tyle stało w syfie i pyle niejeżdzone jednak nie było kiedy nawet przejechać się autem szybciej niż 60km/h. CRX już zapakowany na lawetę został na noc pod HONDĄ przez co później jeszcze w nocy jechałem do TESCO kupić jakąś folię żeby go przykryć ponieważ ma gigantyczne szpary w drzwiach i wszędzie, nie ma żadnych uszczelek ani nic a zaczął lać deszcz...
No i tak jak mieliśmy rano jechać pojechaliśmy. Nie muszę chyba mówić jaki miałem humor i jakie mieliśmy nastroje jadąc w ulewnym deszczu jednakże liczyliśmy, że podrodze przestanie padać. Z racji tego, iż w zyciu prześladuje mnie "szczęście" to oczywiście czym bliżej byliśmy Borska tym bardziej padało. Jak wjechaliśmy na pływającą płytę lotniska oczom ukazał się przygnębiający widok. Lał deszcz, nic się nie działo, auta były nie pościągane z lawet. Nieliczni którzy nie siedzieli w autach mówili, ze zawody będą raczej odwołane i się nie odbedą. Zaparkowaliśmy i siedzieliśmy w samochodzie patrząc z nadzieją na niebo i doszukując się na siłę jakichkolwiek przejaśnień... Niestety bezskutecznie, co przestawało padać to nagle zaczynało ze zdwojoą siłą... Niektórzy pojechali do domu np. Krystian 300+ konnym crxem z Lublina... Były już mysli, żeby wracać ale tylke walki o pomalowanie crxa, potem składanie go na szybko po nocach więc zdecydowaliśmy się jeszcze poczekać... Zawody planowo miały zacząć się o 10... potem poszła plota, ze o 12... ciągle lało, pojawiły sie plotki po sprawdzeniu prognoz, że ma przestać padać o 14, potem ktoś mówił, że po 17... Generalnie załamka totalna... Najbardziej było szkoda bardzo licznie przybyłych zawodników z zagranicy np. z Litwy czy Szwecji... Póżniej poszła plota, iż Oz powiedział, że zawody zaczną się o 14 nawet jakby lało na maksa.... 14 oczywiście minęła i głucha cisza... Jednak jakoś ok 15 coś się zaczęło dziać. Padło już mniej ale padało, motocykliści sprawdzili, że na ok. setnym metrze jest jakas wielka kałuża, generalnie strach był jeździć w takich warunkach szczególnie na slickach. Organizatorzy wspomnieli coś, że z uwagi na bezpieczeństwo auta bedą puszczane pojedyńczo. Założylismy opony slicki jednak szybko po próbie ruszenia okazało się, że nie ma to sensu i zmieniliśmy na zwykłe drogowe Toto T1R. Pozatym poszła plota, że jest zakaz jazdy na slickach z uwagi na ich brak przyczepności i bezpieczeństwo. Przez to, że auto nie miało nadkoli a filtr powietrza był przy przy kole a padało zdecydowalismy się kosztem straty paru KM ale uniknieciem rozwalenia silnika przełożyc filtr bezpośrednio na kolektor ssący. Na szczęście w końcu przestało padać więc ucieszony ustawiłem się w kolejkę... Jednak dzięki temu, że jak juz pisałem mój anioł stróż ma na imię pech to dwa samochody przedemną zaczęło padać. Dobrze, że przed startem na szybko Tomek przykręcił wycieraczki:) Bałem się trochę jechać na maksa bo było czuć jaka jest słaba przyczepność sczególnie, że z tyłu miałem małe kółka. Na trójce po zapięciu vteca koła zerwały na chwilę przyczepność i trochę ściągnęło w bok aż odpuściłem minimalnie gaz bo się przestarszyłem. Efekt pierwszego przejazdu jak na takie warunki i tak nienajgorszy - ET 13,9. Potem było już tylko lepiej, na tych oponach zrobiłem chyba jeszcze jeden przejazd poprawiając trochę czas jednak przyczepność była beznadziejna. Po chwili dostałem wezwanie do mojego PIT STOPU. Okazało się, że Sławek załatwił koła z oponami TOYO R1R. Było nadal bardzo mokro, padała mżawka - R1R znacznie lepiej się spisywały niż T1R. Z czasami zszedłem do 13,1 - 13,0. Kiedy przestało padać i pojawiły się pierwsze promyki słońca dostałem na łączach kolejną informację od szefa teamu Tomasza M. o pilnym zjeździe do boxu. Po podjechaniu do punktu serwisowego nie zdążyłem nawet wysiąść z auta a chłopaki rodem jak na F1 zmienilimi koła w błyskawicznym tempie na HOOSIERY czyli pół slicki a właściwie prawie slicki. Wszystko odbywało się w pośpiechu gdyż Albert przekazał informację, że jeszcze tylko pół godziny będzie można jeździć a kolejka na start była duża. Nawierzchnia była już miejscami sucha, po rozgrzaniu opon pierwszy przejazd i pierwsza dwunastka. Póżniej było już tylko lepiej. 12.87 , 12, 85. 12.7... Przez gigantyczne opóźnienie nie było półfinałów ani finałów - miejsca miały byc przyznane po czasach z wolnych przejazdów ale razem z czasami reakcji tzn. ET+RT. Teoretycznie szybszym bo mocniejszym(a napewno finansowo) odemnie autem był civic z Warszawy jednak moim największym konkurentem którego się bardzo obawiałem a wręcz byłem pewny, że ze mną wygra była corsa A z Litwy. Chłopaki przyjechali silną ekipą i widać było, że nie przyjechali tu na spacer. Corsa c20xe na wałkach, ITB, slickach z gróźnie brzmiącym prostym centralnie umieszczonym bez żadnych zagięć wydechem. Corsa najlepszy przejazd zrobiła 12,7 czy 12,8. Myślałem, że prowadzę jednak okazało się, że pomimo, iż miałem lepszy czas przejazdu - ET to corsa miała krótszą reakcję - RT i licząc razem była przedemną. Z czasem reakcji była masakra, standardowo oscylowały w okolicach 0,9 - 1,1. Parę lat temu było można spokojnie przygotować się do startu, wyregulować obroty i ruszyć, były trzy pomarańczowe swiatła a potem zielone. Teraz jest tak, że jak dwa auta podjadą pod linię startu w wyznaczone miejsca odrazu zapala się pomarańczowe i natychmiast zielone. Najgorzej jak auto przeciwnika jest już ustawione(a tak przeważnie było bo ja do ostatniecj chwili rozgrzewalem opony), dojeżdza się do startu i fotokomórka wyczuwa, że jest ok i odrazu błyskawicznie pomarańczowe i zielone. Często trzeba cofnąć to nawet ledwo co da się jedynkę włączyć a co dopiero obroty przytrzymać... Masakra... Mi najlepszy czas rekacji do tamtej pory udało się zrobić 0.7 a litwinowi z corsy 0,4 dlatego była pierwsza. Jak się później okazało miał taki niski czas reakcji bo zrobił parę fałsratów czyli wbijał się ryzukując. Ja tez tak spróbowałem dwa razy i pomimo, że na wydruku miałem czas reakcji 0,12 to był niby fałstart. Aniołek mi coś tłumaczył(nie wiem czy dobrze zrozumiałem) że to amerykański system i po jakiś badanaich i testach stwierdzili, że wszystkie czasy (nawet jak auto ruszy po zapaleniu się zielonego światła) poniżej 0,3 są kwalifikowane jao fałstart ponieważ człowiek nie jest w stanie tak szybko zareagować po zapaleniu sie zielonego światła więc poniżej 0,3 jest oszustwo bo nie ruszyło się na zielonym tylko wcześniej. Byłem wkurzony, że Litwin wygra aż w końcu udało mi się zrobić najlepszy ET połączony z najlepszym RT - 12,64 i 0,6 reakcja wyprzedzając w tym momencie Litwina. Byłem super zadowolony, pojechałem jeszcze dwa razy ale zrobiłem jakieś chyba 12,8. Dużym plusem było to, że można było się najeździć do oporu pod warunkiem, że auto wytrzymało. Potem kolejka była juz mniejsza i jeździłem niemalże wkółko - prosto ze zjazdu z toru na start:) Łącznie jechałem 17 razy i miałem 17 karteczek, 17 razy wymieniałem sie uśmiechami z laskami dającymi karteczki. Czekałem aż poproszą o numer telefonu ale pewnie sie wstydziły, ich strata:)
Jeździłem jak nakręcony do samego końca jak tylko można było, ostatni przejazd jak mnie z łaską wpuścili jechałem juz sam:) nawet Tomek mówił, żebym już odpuscił bo szkoda auta jednak jemu się nic nie stało, wskaźnik temperatuty nawet nie drgnął.
Podsumowując moją krótką i zwięzłą wypowiedź jestem bardzo zadowolony(co mi się raczej rzadko zdarza). Zarówno i z auta jak i z uzyskanych wyników. Pierwsze miejsce na SSS tymbardziej w klasie DRAG to juz coś tym bardziej, że jest tak mało eliminacji w tym roku. Oczywiście można by powiedzieć, że jeżeli Krystian nie pojechałby do domu byłby pewnie przedemną ale nie chciało im się czekać i meczyć a ja przemoknięty i zmarznięty parę godzin czekałem i tymbardziej byłem zadowolony z zasłużonego zwycięstwa
Wielkie podziękowania należą się ekipie gaRażu za zbudowanie naprawdę dobrego, bezawaryjnego auta, 17 startów na pełnej piździe przy pełnym obciążeniu i wszystko ok. Podziękowania również za szybką i sprawną obsługę podczas zawodów rodem z F1.
No i gdyby nie dobra wola Tomka i składanie na szybko auta przed zawodami to bym wcale nie pojechał.
Teraz się nakręciłem i zastanawiam się nad kolejną eliminacją w Kamieniu Śląskim, trochę daleko ale zobaczymy...
Szkoda tylko, że CRX nadal nie wygląda ładnie bo brakuje mu pełno elementów a wszystko jest spasowane na sztukę dlatego nie ma całościowego efektu i patrząc na tempo malowania ciekawe kiedy będzie reszta....
Poniżej parę fotek...
Chwilę przed malowaniem...
Po malowaniu...
Kolektor juz czekał...
Aż się doczekał...
Bracia...
Szybka akcja Tomiego...
Wnętrze jeszcze z matami na podłodze...
Nie wygladał zachęcająco ale mechanicznie już ok...
A to juz z Borska...
Krystian odjeżdza do domu...
Tuning jest tuning...
Motocyklistom pogoda tymbardziej niesprzyjała...
Większość aut czekała...
Niektórzy już się przygotowywali...
Prawie 800 konne corrado...
faceci w czerni...
W oczekiwaniu na jakieś informację...
Mój główny konkurent...
Bestia...
Chciało by się jechać a trzeba czekać...
Jedno z wielu aut z Litwy...
Specjalnie dla weeda i gshocka...
Motorki też były niczego sobie...
Nadjechał mój bogaty konkurent...
I znowu ulewa...
Autko ciekawostka, 650cm pojemnośc...
Hummer limo na chromowanych spinerach w otoczeniu dwóch merców...
Dojechał Aniołek...
Ze swoja nową zabawką...
Czas ściągnąć auto z lawety, nawet jakies zainteresowanie było...
Mały tuning dolotu minus 7KM....
Moim zdaniem najładniejsze auto na płycie lotniska...
Ciekawe ilu Polaków sie na tym dorobi...
Wnetrze nissana cherry...
Aniołek zarzepił na kocyk do podgrzewania butli i wzbudzając duże zainteresowanie wymyslił patent na podgrzewanie butli...
Specjalnie dla Orzecha...
Konkurencja...
W oczekiwaniu na start...
Zmiana warunków, zmiana opon...
C63 AMG, piękny, szkoda, ze taki wolny
Biały w modzie...
Albert na podium...
Ja na podium...
GRT...
Zasłużył na puchar...
Pakowanko...
Komu w drogę temu czas...
finito...