Dzisiaj korzystając z urlopu i 4x4 postanowiłem pośmigać w bezpiecznych warunkach i poćwiczyć zakręty na śniegu. Zalałem do pełna i powolutku potoczyłem się do Torunia. Wjechałem na tor i niestety zong. Jacyś smutni panowie w fabii diesel poinformowali mnie, że to teren prywatny, który muszę opuścić. Zapytałem do kogo należy, z kim rozmawiam, itp., itd. Pan mi się przedstawił i powiedział, że najemcą toru jest toruńska akademia jazdy czy coś w ten deseń i powtórzył, że już mam sobie jechać bo tylko akademia może korzystać. Jako, że i tak trwało tam szkolenie służby granicznej (1 octavia kombi) grzecznie zjechałem tak jak mnie proszono na plac obok toru, zupełnie pusty, niewykorzystany i nieodśnieżony. To panom z akademii też się nie spodobało i fatygowali się samochodem służby granicznej. Wyproszono mnie również z placu a najbardziej wkurwił mnie jakiś pajac z octavii, który wytłumaczył mi, że i "plac i tor muszę opuścić dla mojego własnego bezpieczeństwa (???) bo ostatnio ktoś połamał zderzak..." Mój już jest kurwa dawno połamany
Przecież to kurwa skandal, że jedyny w województwie tor, na którym można poćwiczyć nie stanowiąc zagrożenia dla innych i nie łamiąc przepisów okupuje 1 firma i odmawia dostępu wszystkim postronnym.
Czy orientujecie się kto jest właścicielem (a nie najemcą) toru?