Troche odkopie temat, ale byłem prawie że świadkiem tego wypadku.
Ćwiczyłem boki na placu.
Wszystko ślicznie. Pogoda super.
Pojechałem po wache w strone Koronowa, bo przy przechyłach paliwo się przelewało w zbiorniku i były nieporządane zmuły.
Wracając już było po fakcie.
Koleś jechał Yamahą R1 (przypominam 1000cm3). Podobno Toledo nagle zmieniło pas ruchu,
a motocyklista (zapierdzielając jak dla mnie pod 300) uderzył w Toledo.
Myśle sobie...gościu zapierdzielał, to fakt, ale toledo mogło spojrzeć.
Dwa tygodnie później, jadę Toyotą po za miastem (Pawłówek) i przede mną zamula dziadzia
w jakimś nowym dupowozie. Myśle sobie...pierdzielne dziadka.
Oblukawszy wszystkie lusterka (DOKŁADNIE!!!) coś mnie tnęło (jak nigdy), aby go nie wyprzedzać i tak zaraz będę skręcał na Lisi Ogon. W tym samym momencie śmignął mi gościu na ścigu zaraz obok moich drzwi.
Dalej dokończcie sobie sami....