Diesel to rozwiązanie fabryczne, więc nie musisz wozić koła w bagażniku, a chyba nie zaryzykujesz samego zestawu naprawczego w kraju takich dziur. Jak klęknie Ci coś w silniku diesla to mechanik się martwi sam, jak klęknie Ci coś w silniku z LPG każdy mechanik zacznie rozmowę od tego, że to wina gazu, a gazownik Ci powie, że to coś z silnikiem i będzie taka spychologia.
Obecnie produkowane diesle są beznadziejne - co by kto nie mówił to zdania nie zmienię. Pół świata jeździ nowymi dieslami, owszem potrafią zapierdalać, ale są mega zjebane pod względem awaryjności. Wszystkie. Jakie nie DPF, FAP to się pierdolą turbiny, wtryski, sprzęgła, dwumasy. Dodaj do tego strasznie długie nagrzewanie się zimą, klekot i czarny dym z rury + ceny ON, które są mocno nie na miejscu w tym kraju.
LPG - w zasadzie jedyna wada to to, że musisz jeździć z tym zjebanym kołem w bagażniku. Dobra sekwencja, którą sam sobie założysz (w sensie sam dasz do założenia) odwdzięczy się niskimi kosztami eksploatacji, brakiem różnicy w jeździe benzyna/gaz, szybkim nagrzewazniem się zimą i ciszą podczas postoju na światłach. Orzech napisał o śmierdzeniu gazem - nigdy tego nie doświadczyłem, więc pewnie się naczytał forum auto świata
Diesel ma tą zaletę, że tanio podnosisz podstawowe parametry programem i że masz wolny bagażnik, ale chyba jedyne porządne diesle produkowane jeszcze kilka lat temu to 1.9 TDI 90 i 110 KM koncernu VAG - tylko że przestrasznie klekoczą w porównaniu do konkurencji. Cała reszta to palące 10 litrów, dymiące i psujące się gówna, które reklamuje się jako ekonomiczne i ekologiczne. Jedna awaria wtrysków, pompy, sprzęgła czy czegokolwiek i wsadź sobie w pizdu kilkanaście albo kilkadziesiąt tysięcy kilometrów oszczędności w stosunku do benzyny.
Moim zdaniem: gaz lepszy niż diesel wiedzą to chłopaki dobrze...